Niedziela w podmiejskiej willi pachniała bulionem, tłuszczem z pieczonego mięsa i wilgotną sałatą skropioną cytryną. W kuchni słychać było stukanie talerzy, w jadalni śmiech ojca, dzwonienie sztućców. Wszyscy zajęci swoimi rolami. Wszyscy – poza Asią.
Siedziała na końcu stołu, jak zawsze. Ubrana w kremową, dopasowaną sukienkę z miękkiej bawełny, która oplatała jej szczupłe ciało z idealnie wyważoną skromnością. Pod stołem nikt nie widział, jak jej uda rozchodzą się od siebie, jak dłonie suną w dół, wolno, z precyzją chirurgiczną, przesuwając materiał sukienki ku biodrom. Jej majtki – czarne, koronkowe, wilgotne od napięcia – zsunęła na bok jednym ruchem palca.
Lewą ręką opierała się na kolanie, by nie drżało. Prawa – już tam była. Palec środkowy dotykał łechtaczki, nagiej i wystawionej na czuły kontakt. Nie musiała pocierać długo – jej cipka była rozgrzana, wilgotna i pulsowała. Każde muśnięcie wytwarzało mikrofale przyjemności, które wspinały się po kręgosłupie i rozlewały po piersi. Jej sutki były sztywne, naprężone pod materiałem sukienki – ale nie na tyle, by ktoś to zauważył.
Rozmawiała spokojnie. „Dodałaś koperku do ziemniaków?” – zapytała matkę, podczas gdy jej palce zatapiały się powoli we wnętrzu. Jeden. Potem drugi. Sunęły w górę i w dół, obracały się, naciskały, badały wnętrze jej pochwy z wprawą kobiety, która dobrze zna swoją anatomię.
Pulsowała.
Wargi sromowe były rozchylone, wewnętrzne mięśnie zaciskały się na jej palcach. Skurcze. Gorąco. Wilgoć tak intensywna, że przesiąkała na skraj krzesła. A ona – jadła rosół. Trzymała łyżkę, udając, że skupia się na smaku, podczas gdy rytmiczne, ledwo zauważalne ruchy dłoni pod stołem doprowadzały ją do skraju.
Kiedy napięcie sięgnęło zenitu, ciało napięło się jak łuk. Pochwa zacisnęła się na palcach. Mięśnie brzucha zadrżały. A ona… po prostu przełknęła łyżkę rosołu. Nikt niczego nie zauważył. Nawet wtedy, gdy sięgnęła po serwetkę, by dyskretnie przetrzeć usta i ukryć drżenie wargi.
Wieczór przed telewizorem
Rodzinny salon, telewizor, jakiś film przygodowy. Siedzieli obok siebie – matka, ojciec, młodszy brat. Wszyscy zajęci ekranem, popcornem, swoim światem. Asia siedziała pod kocem, skulona, jakby szukała ciepła.
Ale ciepło już tam było. Pomiędzy udami.
Palce wsunęły się powoli pod gumkę majtek, a potem głębiej – w mokrą, rozgrzaną dziurkę. Najpierw pocierała łechtaczkę. Delikatnie, bez pośpiechu, zataczając małe kółka. Potem przesunęła dwa palce w dół, rozsunęła wargi, rozciągając je, i wsunęła się do środka.
Jej pochwa była śliska, gotowa. Palce poruszały się wewnątrz niej w rytm sceny akcji z filmu. Ciało pulsowało w środku. Koc ruszał się nieznacznie, biodra podskakiwały z każdym ruchem, ale wyglądała tylko jak ktoś, kto poprawia się na kanapie.
Na ekranie: wybuch.
W niej: eksplozja napięcia. Ruchy stały się szybsze, mocniejsze. Śliskie dźwięki ciała tłumił koc. Jej palce penetrowały ją coraz głębiej, mocniej, bardziej agresywnie. Trzeci palec. Łechtaczka napięta. Soki wypływały. Biodra unosiły się na kilka milimetrów.
Oddychała przez nos. Cicho. Ale oddech był rwany, szarpany. Brzuch drgał. Kolana zaczęły się trząść.
Orgazm przyszedł nagle – potężny, wewnętrzny. Palce zostały wewnątrz, przytrzymywane skurczami. Wargi sromowe były rozpalone, łechtaczka tętniła. Zacisnęła uda. Przygarnęła koc. Wstrzymała oddech.
A potem rozluźniła się. Palce wysunęły się powoli, lśniące, mokre. Otarła je o wewnętrzną stronę uda i poprawiła koc. Na twarzy miała ten sam spokojny uśmiech, który nosiła przez cały dzień.
Sekretna sztuka
Asia była aktorką doskonałą.
Na zewnątrz – córka, siostra, domowniczka. We wnętrzu – kobieta, która rozkosz potrafiła wywołać w pełnym świetle dnia, pod nosem najbliższych. Nie chodziło o samą masturbację. Chodziło o władzę. O kontrolę. O triumf, że mogła dojść, gwałtownie, głęboko, mokro – i nikt nie miał pojęcia.
To był jej świat. Jej tajemnica. Jej ciało, rozpalone i wciąż spragnione.
Dodaj komentarz