Katowickie popołudnie rozmywało się za matową szybą łazienki, gdy Karinka zanurzyła się w wannie pełnej ciepłej, pachnącej lawendą wody. Ciało — drobne, gładkie, rozgrzane — znikało pod górą piany, z której wystawały tylko kolana, piersi i czubki palców.
Zamknęła oczy. Po całym dniu w korporacji, przepełnionym tabelkami, zleceniami i uśmiechami z automatu, potrzebowała ciszy. Ale jej ciało nie chciało się tylko zrelaksować. Ono chciało więcej.
Prawa ręka zanurzyła się w wodzie. Lewa — nieświadomie — zsunęła się z brzucha niżej. Paznokcie przeciągnęły się przez mokre wzgórze łonowe, a potem jeszcze niżej. Woda była gorąca. Skóra wrażliwa. A łechtaczka już dość mocno nabrzmiała.
Nie planowała tego.
Odkrycie między pośladkami
Karinka rozchyliła uda i przysunęła się do kranu. Woda lała się cienkim, ciepłym strumieniem. Początkowo trafiła na wzgórek, ale po przesunięciu bioder uderzyła dokładnie w szparę między pośladkami.
I wtedy się zaczęło.
Cienki język wody otoczył zewnętrzny pierścień jej odbytu, który zacisnął się nieufnie, ale potem — pod wpływem ciepła — zaczął pulsować.
Karinka sapnęła, przesuwając dłonią jeszcze niżej. Opuszek palca dotknął tej wrażliwej bramki – wilgotnej, śliskiej od oliwki, której użyła chwilę wcześniej.
– Ciekawe… – szepnęła sama do siebie, sięgając po butelkę i wylewając kolejną porcję gęstego płynu na palce.
Wejście tylnymi drzwiami
Pierwsze pchnięcie było nieśmiałe. Opuszek wślizgnął się do środka, pokonując opór zwieracza.
Drgnęła. Jej ciało zareagowało od razu — łechtaczka zesztywniała, brodawki stanęły dęba. Wciągnęła powietrze przez zęby.
Drugi ruch był głębszy. Palec wszedł do połowy, a odbyt zacisnął się na nim, jakby nie chciał go wypuścić.
Czuła każdy centymetr wnętrza — ciepłe, wilgotne ścianki, napięcie, które przekształcało się w coś… rozkosznego.
Lewą ręką zaczęła masować łechtaczkę – okrężnie, rytmicznie, bez litości.
Pochwa pulsowała — wilgoć nie była już tylko efektem wody. Z wnętrza sączył się śluz – gęsty, śliski, lepki. Jej własne soki spływały po pośladkach i mieszały się z wodą.
Głębiej i mocniej
Wsunęła palec do końca. A potem… dodała drugi.
Rozciąganie bolało przez sekundę. Potem zamieniło się w narkotyczne ciepło. Mięśnie otworzyły się, pozwalając na wejście głębiej. Odbyt pulsował — raz, dwa, trzy razy — w rytm łechtaczkowego masażu.
Każde pchnięcie palców do tyłu odbijało się jak echo w jej wnętrzu.
Każde okrążenie wokół łechtaczki przybliżało ją do przepaści.
Mięśnie brzucha zaczęły się napinać. Pęcherz sygnalizował napięcie. Ale zamiast się cofnąć, Karinka pchnęła palce głębiej, aż poczuła, że całe jej wnętrze staje się jak jeden drgający punkt.
—
Kulminacja
Dwa palce w tyłku. Jedna ręka na łechtaczce. Ciało spięte. Oczy zamknięte.
I wtedy to nadeszło.
Orgazm przeszedł przez nią jak eksplozja.
Mięśnie pochwy zacisnęły się gwałtownie, wypychając cienką strużkę przezroczystego płynu do wody. Łechtaczka spuchnięta, przekrwiona, pulsowała w rytmie serca.
Odbyt zacisnął się gwałtownie na palcach, zatrzymując je w środku. Całe ciało Karinki zesztywniało. Usta rozwarły się w niemym krzyku. Tylko łazienka była świadkiem tej fali przyjemności.
Czuła się, jakby jej ciało rozsadziła rozkosz od środka.
Epilog – zanurzenie
Woda wokół była ciepła. Pachniała lawendą i czymś jeszcze – jej własnym, intymnym zapachem. Karinka leżała bez ruchu, tylko pierś unosiła się i opadała.
Na powierzchni unosiły się drobinki piany, ślady oliwki i… jej przyjemności.
„Kartezjusz się mylił” – pomyślała z uśmiechem, wycierając palce w ręcznik. – „Ciało i umysł to jedno. I to jedno… potrafi więcej, niż przypuszczałam.”
Dodaj komentarz