Na obrzeżach Górnego Śląska, między zarośniętym torowiskiem a opuszczonym cmentarzem, kryły się ruiny kościoła. Cegły przesiąknięte wilgocią rozsypywały się w dłoniach, witraże dawno wybito, a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny, popiołu i… kadzidła.
Sukub Agatis, znała to miejsce z miejskich legend — mówiono, że kościół został opuszczony po „serii skandali” z udziałem zarówno parafian jak i ojców założycieli. Dla niej to był sygnał: gdzie skandal, tam energia, którą można spijać jak wino. A ostatnio na nadwyżki energii, Agatis narzekać nie mogła…
Przekroczyła próg, jej wysokie obcasy stukały w popękane płyty posadzki. W sercu ruiny stało coś, co powinno już dawno się rozpaść — masywny, ciemny konfesjonał z rzeźbionymi kolumnami i misternymi ornamentami. Jego drewno pachniało kurzem, potem i czymś, co przyprawiało o dreszcz podniecenia: grzechem!
Agatis przesunęła dłoń po wypolerowanych miejscach, gdzie przez lata opierali się penitentci. Czuła, że mebel pamięta każde wyznanie, że jego struktura nasiąkła słowami, szeptami i sekretnymi wyznaniami. Demoniczna moc pozwalała jej teraz „odczytać” te wyznania.
Grzech pierwszy – Żona organisty
Zamężna kobieta, której głos drżał, gdy mówiła:
„Księże, ja… ja grzeszę z własnym mężem w domu Pana. Kiedy on gra na organach w czasie próby, ja klękam między jego nogami… Czuję zapach kurzu z piszczałek i smak jego nabrzmiałego członka w ustach. Raz robiłam to tak długo, że prawie spóźniliśmy się grać na mszę.”
Agatis widziała obraz: kobieta w plisowanej spódnicy, rozchylone usta obejmujące pulsującą twardość penisa, echo muzyki organów mieszające się z mokrym mlaskaniem i cichym jękiem.
Grzech drugi – Ministrant i panna z kółka różańcowego
Chłopak i dziewczyna, oboje po osiemnaście lat.
„On zamykał drzwi zakrystii, a ja opierałam się o szafę z ornatami. Pod sutanną nie miał zupełnie nic. Nic! Tylko to… gorące, wyprostowane. Wsuwał się we mnie, kiedy ludzie w kościele śpiewali pieśni.”
Agatis poczuła ten kontrast — modlitwy niosące się echem, a w wąskim pomieszczeniu gorące, spocone młode ciała, skrzypiące drewno i kapiąca na posadzkę wilgoć spermy.
Grzech trzeci – Spowiedź księdza
Głos był głęboki, pełen wstydu i ulgi:
„Ojcze, dotykałem młodzieńców… po lekcjach religii. Mówiłem im, że to święty sekret. Każę im klękać, całować mnie, ssać mojego penisa, aż czuję jak tracę dech. Potem nakazuję im milczeć, pod groźbą wiecznego piekła.”
Agatis widziała mrok plebanii, zamknięte drzwi i wyuczone gesty zakrywania ust. Spermę w odbytach i ustach. W jej demonicznym spojrzeniu nie było potępienia, tylko perwersyjna ciekawość, jak bardzo ludzkie grzechy potrafią być wypaczone.
Grzech czwarty – Prokuratorka i żonaty policjant
Kobiecy głos, niski, pewny siebie:
„Spotykaliśmy się pod chórem. On w mundurze, ja w sukience, pończochach i szpilkach. Wkładał mi rękę pod spódnicę podczas kazania. Czułam jego palce w odbycie i cipce, a oddech na moim karku. Raz przypiął mnie kajdankami do ławki i zrobił to tak mocno w moją pupę, że echo odbijało się od ścian. prawie tak głośno jak kościelne pieśni.”
Agatis niemal poczuła chłód kajdanek i drżenie drewna pod gwałtownym rytmem ciał.
Gdy ostatni szept wybrzmiał w jej głowie, uśmiechnęła się z satysfakcją. Te wyznania były dla niej jak uczta — każdy obraz, każde brudne słowo, wzmacniało jej moc.
Nie mogła zostawić tego miejsca, nie zabierając czegoś ze sobą. Zwinęła konfesjonał w kilku częściach, przenosząc je nocą do swojego mieszkania na Ligocie.
Dziś w salonie, w miejscu gdzie inni stawiają fotele, stał jej „tron” — konfesjonał przerobiony na wygodne siedzisko. Agatis siedziała na nim nago, śluzem cipki mocząc święte deski. Z kieliszkiem wina w dłoni, włączyła sobie mocnego pornosa… A gdyby ktoś zapytał, czemu wybrała akurat taki mebel? Odpowiedziałaby z demonicznym uśmiechem: lubię, gdy siedzenie pod moim tyłkiem pamięta więcej grzechów, niż ta cała jebana dzielnica razem wzięta…
Dodaj komentarz