Karolina miała dwadzieścia lat i wagę, o której sama wolała nie mówić. Lustro nigdy jej nie lubiło – szeroka twarz, podwójny podbródek, masywne ramiona, wielki brzuch. Sama o sobie mówiła, że „jest karykaturą dowolnej dziewczyny z Instagrama”.
Kiedy więc spotkała Marka – starszego faceta z ironicznym uśmiechem i bezlitosnym językiem – spodziewała się kolejnych złośliwości. Tymczasem on spojrzał na nią i rzucił:
– Karolina, ty wiesz, że żeby przy twoich gabarytach mieć naprawdę satysfakcjonujące życie erotyczne, musisz być w czymś ekstremalnym ekstremalnie dobra?
– …W czym niby? – mruknęła zrezygnowana.
– Masz potencjał. Tylko weź go kobieto odkryj!
Pierwsza próba przyszła przypadkiem. Był wieczór, tanie wino, kanapa i Marek. Zaczęło się zwyczajnie, a skończyło… no właśnie. Karolina po raz pierwszy poczuła, że jej gardło potrafi więcej niż niejeden silikonowy gadżet z sex shopu. Kiedy wepchnęła go w siebie całego, aż poczuła dławienie, ale potem nagły przypływ adrenaliny i ciepła, Marek wybuchł:
– Dziewczyno, ty jesteś w tym genialna! Masz talent do deepthroata.
Karolina odsunęła się, z oczu leciały jej łzy, ślina ciekła po brodzie, ale uśmiechnęła się pierwszy raz od dawna.
– Serio?
– Serio. Facet, który raz to przeżyje, wróci po więcej.
I wracali. Najpierw kumple Marka, potem znajomi znajomych. Każdy chciał spróbować „królowej bezdechu”. Karolina odkryła, że im bardziej się dusi, im bardziej walczy z odruchem wymiotnym, tym mocniej faceci szaleją. Kolejka rosła. Już nie była „grubą Karoliną z osiedla”, tylko legendą, której imię krążyło po forach i grupach, szeptane z niedowierzaniem.
Co więcej, zaczęła sama przebierać w ofertach. Nie każdego dopuszczała do swojego głębokiego gardła. Jedni byli za nudni, inni za brutalni. Zaczęła się czuć jak selekcjonerka, która z byle kim się nie zniży.
Ale to był dopiero początek. Świat perwersji stał otworem i Karolina zaczęła myśleć: „Może deepthroat to nie wszystko? Może mogłabym być mistrzynią w czymś jeszcze bardziej ekstremalnym?”
Zaintrygowało ją jedno – facesitting. Nie jako zwykła zabawa, ale jako dominacja, duszenie swoim ciężarem, zamiana własnej wagi w broń i w rozkosz dla innych.
Karolina patrzyła w lustro i po raz pierwszy nie widziała w sobie tylko „brzydkiej, grubej dziewczyny”. Widziała narzędzie, które mogło dawać ekstazę.
I już wiedziała: kolejny etap będzie jeszcze ostrzejszy.
Karolina szybko odkryła, że jej sława nie skończy się na deepthroacie. To był dopiero pierwszy krok – jej wizytówka. Ale tak naprawdę, największy kapitał miała w czymś innym: w swoim ciele. W masie, której całe życie się wstydziła. Teraz zaczęła patrzeć na nie jak na narzędzie… władzy.
Pierwsza próba – duszenie
Na sesję zgłosił się Kamil – szczupły trzydziestolatek, typ chłopca z sąsiedztwa, niegroźny.
– Chcę, żebyś usiadła na mnie – powiedział nieśmiało.
Karolina zachichotała, ale w głowie miała tylko jedną myśl: czy dam radę to zrobić tak, żeby mu się spodobało?
Usiadła na jego twarzy, najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. Czuła, jak jego oddech staje się płytki, jak dłonie napinają się na jej biodrach. Bała się, że przesadzi, ale w chwili, gdy poczuła język sunący po jej mokrych wargach sromowych, wiedziała, że znalazła swoje drugie powołanie.
Kiedy zeszła z niego po kilku minutach, Kamil był czerwony, spocony i… absolutnie zachwycony.
– Ty jesteś do tego stworzona! – wydyszał, a ona uśmiechnęła się triumfalnie.
Druga scena – publiczny eksperyment
Później przyszedł czas na odważniejsze kroki. Spotkanie w wynajętym pokoju hotelowym z dwójką facetów naraz.
Karolina usiadła na twarzy jednego, podczas gdy drugi pieścił ją od tyłu językiem i palcami. Jej ciężar działał jak hipnoza – pierwszy chłopak nie mógł się wyrwać, dusił się, mlaskał, jęczał, ale jego erekcja zdradzała, że właśnie tego chciał.
Karolina w tym czasie uderzała drugiego po ramieniu, każąc mu mocniej, szybciej, głębiej. Ona dyktowała tempo, ona była centrum wszystkiego.
I wreszcie – pierwszy squirt w nowej roli. Zalała twarz tego pod sobą, a krople rozprysnęły się na prześcieradle. Zamiast wstydu poczuła dumę. „Jestem kurwa boginią.” – pomyślała.
Trzecia perwersja – klubowa
Wkrótce zaczęła przebierać w ofertach, a jej znajomi znaleźli dla niej prywatny fetyszowy klub w Katowicach.
Karolina weszła tam jak na wybieg – duża, pewna siebie, z szminką w kolorze wina i ciasną sukienką, która podkreślała jej kształty. A kolejka chętnych ustawiła się od razu.
Facesitting na krześle w otoczeniu gapiów. Jeden za drugim, różni faceci – młodzi, starsi, żonaci, single. Każdy chciał spróbować, jak to jest poczuć ciężar Karoliny na twarzy. A ona z każdą kolejną sesją stawała się coraz bardziej wyrafinowana – zmieniała kąty, kontrolowała oddech, bawiła się językiem i palcami partnerów, nie dając im ani chwili odpoczynku.
Była królową tego show. A gdy zrzucała kolejne kilogramy wstydu, rosła jej wewnętrzna siła.
Karolina wiedziała już jedno: jej świat dopiero się otwierał. Deepthroat był początkiem, facesitting – rozwinięciem. Teraz zastanawiała się:
👉 „A co, jeśli pójdę dalej? Może zamienię swój ciężar w narzędzie całkowitej dominacji – crushing, trampling, pełna kontrola?”
Dodaj komentarz