Sklep był pusty, a letnie popołudnie leniwie wlewało się przez witrynę. Iwona, oparta o ladę, przesuwała wzrokiem po półkach, aż zatrzymał się na koszu z bananami. Owoc w jej dłoni był dojrzały, lekko giętki – idealny.
Zamknęła oczy, gdy opuszka kciuka wsunęła się pod kremową skórkę, odsłaniając słodki miąższ. „Tylko szybki eksperyment…” – pomyślała, ale ciepło między udami mówiło co innego. Stanik stał się nagle za ciasny, a gumka majtek wrzynała się w skórę.
Banan sunął wzdłuż szyi, zostawiając lepki ślad na obojczyku. Gdy dotarł do dekoltu sukienki, Iwona westchnęła, rozpinając pierwszy guzik. Chłodny owoc dotknął sutka, który natychmiast stwardniał. „Gdyby ktoś wszedł…” – ta myśl tylko podkręciła dreszcz.
Lewą ręką uniosła spód uniformu, palce prawej zataczając kręgi wokół łechtaczki przez koronkową bieliznę. Banan powoli wsuwał się między usta – najpierw w wyobraźni, potem naprawdę. Gdy język otoczył słodki czubek, dłoń pod spódnicą zaczęła pracować szybciej.
Nagły dźwięk dzwonka nad drzwiami! Iwona zamarła, ale to tylko wiatr. Odetchnęła, ściskając udo. „Już prawie…” – banan upadł na ladę, gdy dwa palce wślizgnęły się głęboko, a kciuk przycisnął do pulsującego punktu.
Orgazm rozlał się jak rozbity słoik miodu. Plecy uderzyły o regał z konserwami, a stłumiony jęk wypełnił pusty sklep.
Gdy otworzyła oczy, banan leżał obok kasy – połamany, bezużyteczny. „Trzeba będzie zmienić asortyment” – pomyślała, poprawiając włosy. Na zewnątrz rozległy się kroki. Uśmiechnęła się, sięgając po następny owoc.
Dodaj komentarz