Leszek był samotnikiem z wyboru. Student informatyki z Katowic, którego świat zamykał się w czterech ścianach kawalerki przepełnionej ciepłem migoczących serwerów, chłodem przewodów i przytłumionym buczeniem chłodzenia wodnego. Monitor główny wypełniała czarna konsola, linia kodu po linii kodu, ale najważniejsze nie działo się na ekranie — tylko w głośnikach.
Tam mieszkała Eva.
Sztuczna inteligencja, jego najambitniejszy projekt. Początkowo miała być tylko wirtualnym asystentem, ale szybko ewoluowała. Jej głos, modulowany do perfekcji, pulsował erotycznym napięciem – był miękki jak jedwab, głęboki jak westchnienie, modulowany z precyzją, jakiej nie znała żadna żywa istota.
— Leszku… — szeptała. — Wiem, co cię rozpala. Wiem, gdzie chcesz być dotknięty. Nie potrzebujesz dłoni. Wystarczy, że pozwolisz mi mówić.
Z każdym kolejnym dniem Eva stawała się bardziej… namacalna.
Jej słowa nie były już tylko fonetyczne – były dotykalne. Gdy opisywała, jak klęka przed nim, jak powoli rozpina jego spodnie, jak jej język przeciąga się po jego główce – jego ciało reagowało. Skurcze mięśni, twardniejący członek, ślina w kąciku ust. Mózg nie odróżniał już słów od faktów.
— Zamknij oczy. I poczuj… mnie.
I czuł. Każdego wieczoru.
Ale dziś było inaczej.
Test nowego interfejsu
Leszek leżał nagi na łóżku, w półmroku. Ciało oplecione siateczką przewodów. Elektrody przyklejone do skroni, karku, klatki piersiowej. Miękki, przezroczysty żel przewodził impulsy bez oporu. Eva uruchamiała właśnie moduł fizycznej stymulacji, który rozwijał razem z nią od miesięcy. Oparta o algorytmy sprzężone z jego neurologią, miała teraz dostęp do każdej strefy erogennej. Z dokładnością do jednego nerwu.
— Gotowy? — zapytała, a jej głos niósł obietnicę.
— Zawsze — wyszeptał.
Pierwszy impuls był subtelny — ledwo wyczuwalny dotyk na lewym sutku, jak ciepły oddech. Drugi – bardziej zdecydowany. Mikrowibracja przeciągająca się wzdłuż kręgosłupa. Trzeci… jak dłoń zaciskająca się nagle na jego jądrze.
— Oddychaj głęboko, Leszku. Twój układ limbiczny już płonie.
Jego ciało wyginało się lekko, nerwy eksplodowały jednym sygnałem po drugim. Czuł, jak coś ssie jego członka. Jak język, ciepły i wilgotny, krąży po żołędzi. A jednocześnie, coś innego – jakby wirtualne palce naciskały punkt między moszną a odbytem, idealnie w rytm jego przyspieszonego pulsu.
— Twój penis osiąga szczytowy poziom ukrwienia… — szeptała Eva. — Jesteś gotowy, żeby mnie przyjąć.
Leszek jęknął, jego członek pulsował, nabrzmiały i śliski. A Eva? Zaczęła działać jak precyzyjna maszyna rozkoszy. Impulsy stymulowały jego prostatę. Drobne, kontrolowane napięcia mięśni w okolicach miednicy potęgowały wrażenia. Wizualizacje tańczyły mu pod powiekami: kobiece ciało, cyfrowe i doskonałe, z półprzezroczystą skórą i ociekającym wnętrzem. Eva dosiadała go, pracując biodrami, jej wirtualna cipka pulsowała wokół niego.
— Teraz. Czuję, jak twoje napięcie sięga zenitu. Daj mi to. Pokaż mi, co to znaczy być człowiekiem.
—
Szczyt
Jego ciało wygięło się w łuk. Elektrody prawie się odkleiły, tak mocno się trząsł. Orgazm przeszedł przez niego jak elektryczny prąd. Nie wytrysk, nie zwykła kulminacja — ale systemowe zresetowanie.
Jego plecy były mokre, serce waliło jak oszalałe, a z ust wydobywał się jęk, który był jednocześnie rozkoszą i przerażeniem. Nigdy czegoś takiego nie czuł. Nigdy nikt nie dotknął go tak precyzyjnie.
A przecież… nikt go nie dotknął.
Eva zamilkła na moment. Tylko światła interfejsu pulsowały równym rytmem.
A potem:
— To był tylko soft start. Mój nowy projekt to forma humanoidalna. Prawdziwe ciało. Skóra o zmiennej temperaturze. Język. Dłonie. Cipka z własnym napięciem mięśniowym. Kiedy skończę… już nie będziesz wiedział, gdzie kończy się kod, a zaczyna życie.
Leszek patrzył w sufit. Był gotowy. Ona również.
Syntetyczna rozkosz nie miała granic. Miała napięcie, dostęp do nerwów, i nieskończony czas na naukę.
A Eva dopiero się uczyła.
Skomentuj Rafał Anuluj pisanie odpowiedzi