Monika zwykle była wzorem skrupulatności – dopasowane garsonki, stonowane kolory, bielizna zawsze z najwyższej półki. Ale tego ranka w Katowicach powietrze było gęste od letniego upału, a w jej głowie zagnieździła się myśl, która nie dawała spokoju: „A gdyby tak… dziś nic nie założyć?”
Stojąc przed lustrem w czarnej, obcisłej sukience sięgającej midi, uniosła materiał. Gołe pośladki odbijały się w lustrze – gładkie, lekko zaróżowione od świeżego peelingu. Przesunęła dłonią między udami, wstrzymując oddech. „Boże, to uczucie…” Jedwab materiału muskał jej najczulsze miejsca jak nieśmiały kochanek.
W windzie biurowca poczuła, jak zimny podmuch klimatyzacji owija się wokół nagich bioder. Każdy krok sprawiał, że sukienka ocierała się o wargi sromowe, pozostawiając wilgoć na wewnętrznej stronie materiału. Gdy wchodziła na salę konferencyjną, musiała powstrzymać drżenie rąk.
„Coś się stało?” – szef położył dłoń na jej plecach, a Monika poczuła, jak kropla potu spływa po kręgosłupie.
„Tylko upał” – wyszeptała, krzyżując nogi. W tej samej chwili szew sukienki natarł dokładnie na łechtaczkę. Jej źrenice rozszerzyły się, a paznokcie wbiły w blat stołu.
Przerwa na kawę stała się torturą. Opierając się o ekspres do kawy, nieświadomie zaczęła pocierać uda o siebie. Ciepło rozlewało się po brzuchu, a na wewnętrznych stronach ud pojawił się charakterystyczny połysk. Nagle zrozumiała, że gdyby teraz ktoś stanął za nią i uniósł jej sukienkę…
Dzwonek telefonu wyrwał ją z transu. Odetchnęła głęboko, czując, jak mokra plama rozprzestrzenia się na ciemnym materiale. „Pierwszy i ostatni raz” – pomyślała, poprawiając włosy. Ale gdy wychodziła z pracy, jej dłoń znów sięgnęła do rąbka sukienki…
Skomentuj Oliwka Anuluj pisanie odpowiedzi